niedziela, 25 grudnia 2011

Naprawdę (cz. 1)

  Casper był młodym licealistą (19 lat). Mozna powiedzieć, że niczym się nie wyróżniał. Uczył się nizej przeciętnie, tylko z angielskiego był świetny, specjalnego powodzenia u dziewczyn też nie miał, miał za to marzenie. Chciał grać na perkusji. To znaczy, chciał mieć własną. Rodzice powiedzieli, że dorzucą połowę kwoty, ale druga część pozostawała... Nie miał pomysłu jak niby ma tą kasę zarobić... Zakupy dla starszych pań? Mycie samochodu sąsiada? Świetnie wiedział, że na czymś takim dużo nie zarobi. Na szczęście jego najlepszy kumpel wymyślił, że Casper może udzielać korepetycji ! Geniusz :)
  Był 28 grudnia. Casper postanowił zacząć pracę jak najszybciej, a jego pracodawcom najwyraźniej to nie przeszkadzało, więc był tu. Stał przed wielkim, pięknym, kamiennym domem z masą kolumienek i wieżyczek. Przełknął ślinę i nacisnął dzwonek. Odrobinę się stresował, ale... Otworzyły  się wielkie, dębowe drzwi i Carper zobaczył w nich dwójkę dorosłych, uśmiechniętych ludzi i na oko dwunastoletniego, czarnowłosego chłopaka. Coś w jego twarzy było znajomego... A  te żółte oczy... z resztą nieważne. Trzeba się przywitać.
  Po uzgodnieniu z rodzicami chłopaka wszystkich szczegółow Casper siedział z, jak sie okazało Billem przy stole w dużym, staroświeckim pomieszczeniu i zaczynali korepetycje. Postanowił zadac mu parę pytań po angielsku, żeby zobaczyć, co umie.
   - Więc, pisałeś list do świętego Mikołaja?
   -Tak, chciałem dostać konsolę.
   - O, super! I co, dostałeś ją?
   - Nie. Dostałem te korki. I czekoladę.
   - Acha... Dobrze, więc, może przejdźmy do zadań. Mam tu dla ciebie kserówki...
   Widział, ze chłopak całkiem nieźle mówi po angielsku, ale chyba niespecjalnie chciał z nim rozmawiać. Bill nie był miły, nie uśmiechał się... Może był emo. Taka moda. Ale, Casperowi nie płacili za rozmyślanie o tym. Zaczęli robić te kserówki.

   -To, do zobaczenia następnym razem. Happy New Year! :)
   - Dowidzenia. Trafi pan sam do wyjścia? Muszę cos jeszcze załatwić
   -Jasne. <ciekawe co ten mały "musi załatwić">
   Casper wcale nie był tego taki pewny, w końcu ten dom był ogromny. Ale, co innego mógł powiedzieć?
   
   Było tak jak myślał, zgubił się. Troche głupio, ale musiał znaleźć tego dzieciaka, żeby go z tąd wyprowadził. Stanął  w marmurowym holu. Wydawało mu się, że w sąsiednim pokoju ktoś moze być, więc zapukał, otworzył drzwi. Zobaczył Billa.
   -Hej, móglbyś mi pokazać, gdzie jest wyjście, bo...
   Coś w oczach tego chłopaka kazało mu przerwać... Coś było nie tak... O Jezu.
   Wielki, drewniany regał, pewnie na książki był przewrócony. zpod niego wystawało coś, cos jakby ... ręka ! To była ręka...
   Casper gubił się we własnych myślach. "Co... Co?! Co???". Nie wiedział co ma myśleć, jak to wytlumaczyć... Popatrzył na Billa. Te żółte, szaleńcze oczy... To przecierz nadal oczy dziecka! Chyba nie mógł... Jeszcze jedno spojrzenie. Tyle wystarczyło. Mógł. To było widać, w jego oczach... Oczach szaleńca! Tylko... Dlaczego?!
   Bill na niego spojrzał... Uśmiechnął się lekko i powiedział:
   - No co, ja naprawdę chciałem tą konsolę.
   I zaczął się smiać.



                                                                              by  Callista  do not copy ! :)

wtorek, 29 listopada 2011

Kilka newsów

Niestety, ale z powodu totalnego braku czasu pisanie bloga jest bardzo utrudnione. Ale obiecuję Wam, że w najbliższy weekend napiszę min. jedną historię, nie koniecznie długą, ale zawsze jakąś... Mamy nadzieję że zrozumiecie, pisanie historii nie jest łatwe, zajmuje wiele czasu, którego my nie mamy w nadmiarze... A nawet w weekendy znalezienie choćby 2 wolnych godzin (tyle przeciętnie zajmuje napisanie jednej historii) nie jest rzeczą łatwą. Zrozumcie nas i wyczekujcie nowych postów ;)


Neome :)

czwartek, 3 listopada 2011

Wesołego...

Może troszkę spóźnione, ale WESOŁEGO HALLOWEEN :P

Napiszę kiedy indziej dłuższą notkę, jestem teraz zajęta :/


Neome

sobota, 23 lipca 2011

Nowy Domek cz.2

Młode małżeństwo stało przed niewielką dziurą w ścianie, którą odkryli po odsunięciu szafki.
- Kochanie, przecież to nic strasznego, w takich starych domach często są jakieś księżne dziury...
- Kaspian! W takim razie dlaczego ten facet od nieruchomości nam nie powiedział?
- No mógł po prostu nie wiedzieć...- mężczyzna mówił to bez większego przekonania.
- Pójdę po latarkę, zobaczymy co tam jest. Zaczekaj na mnie.- Lampa wyszła z pokoju.
Kaspian nie czekał na nią, przeszedł przez dziurę w ścianie i... stracil grunt pod nogami... Leżał na podłodze. Bolały go plecy... Strasznie... Podniusł się, i zobaczył  ze jest w okrągłym pomieszczeniu... Tuż pod sklepieniem wisiały... głowy i jakieś przedmioty. Kaspian odwrócił się nie chciał na to patrzeć. Chciał myśleć, że to sen, przywidzenia... Ale wszystko było takie wyraźne...
- Podziwiasz moją kolekcję? Imponująca, czyż nie?- Kaspian nie wiedział skad pochodzi głos... ale to nie był głos normalnego człowieka, to był głos szaleńca... Kaspian odwrócił się i zobaczył agenta od nieruchomości. Oczy świeciły mu się bardziej niż zwykle...
- Ci ludzie byli właścicielami tego domu. Już jako młody chłopak pomagałem mojemu ojcu w robocie. Można powiedzieć, że zaraził mnie pasją, hehe... Pod ich głowami wiszą przedmioty którymi ich zabiłem. Dla ciebie przygotowałem to...
Pokazał Kaspianowi mały nożyk i długą chustkę. Nie dał zszokowanemu mężczyźnie zbyt dokładnie obejżeć przedmiotów. Od razu dźgnął go nożykiem.

Lampa wróciła i nie zastała Kaspiana w pokoju.
-Kaspian?
Podeszła do szpary i ostrożnie wychyniła się.
-Kaspian?
Nagle poczuła czyjś oddech za sobą . Ten ktoś ją popchnął. Krzyknęła...


Callistsa

Napisałam ja - NIE KOPIUJ! 

niedziela, 10 lipca 2011

Przerwa

Niestety, ale ja przez jakiś czas nie będę mogła pisać notek, gdyż będę zajęta. Ale liczę na to, że Callista i Nayla napiszą coś "za mnie" ;)

Więc do zobaczenia już niebawem! :*


Neome

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Samotnością czy bez ...

Myśląc słuchałam muzyki. Tak naprawdę gubiłam się we wszystkich literkach w moje głowie. Każdy dzień był szary i ponury a ja się zastanawiałam czy tak naprawdę jest jakiś sens w moim życiu. Znowu widziałam zjawę, w mojej głowie była inna, a ja się zastanawiałam czy wszystko ze mną jest OK. Nie było....
Moim życiem były rysunki, nic po za tym, nic innego robić nie potrafiłam, oprócz płakania....
Zamknięta w czterech ścianach, nie było mi dobrze. Pewnego dnia postanowiłam usunąć się z życia....
Nie... Może jeszcze wszystko się zmieni ?! W głowie słyszałam tylko :

I remembered black skies
The lightning all around me
I remembered each flash
As time began to blur
Like a startling sign
That fate had finally found me

And your voice was all I heard
That I get what I deserve

So give me reason
To prove me wrong
To wash this memory clean
Let the thoughts cross
The distance in your eyes
Give me reason
To fill this hole
Connect the space between
Let it be enough to reach the truth and lies
Across this new divide.

Nie wytrzymałam... Odeszłam....
Stanęłam koło siebie... I uświadomiłam sobie, że życie 17sto latki nie jest łatwe, a raczej nie było łatwe.
Kiedy pomyślałam, że ta zjawa to mój anioł pilnujący mnie...

Obudziłam się, ale tym razem moje nowe życie, nabrało sensu.


Porzez tą historie chciałam wam coś uświadomić mam nadzieje, że się domyślacie. Historia jest zupełnie zmyślona, więc nie ma się czym martwić. Dla wyjaśnienia występuje tu śmierć kliniczna.... Ja na szczęście mam cudowne i kolorwe życie i się z tego powodu bardzo cieszę. Dziękuję !


Nayla                                                           NIE KOPIUJ ! MOJEGO AUTORSTWA !!!!!!

środa, 1 czerwca 2011

Ślad Mangi...

Lily obudziła się w nocy z głośnym krzykiem, przybiegli jej rodzice ;
- Co się stało?- Zapytała mama.
- Znowu mi się przyśnił.- Odpowiedziała przerażona dziewczynka.
- Nie przejmuj się kochanie, to tylko sen.- wychodząc z pokoju powiedzieli zmartwieni rodzice.
Lily kochała rysować, a najbardziej mangę. Jednak nie potrafiła rysować jak normalna dziewczynka, wesołych rysunków, na rysunkach Lily znajdowały się straszne postacie pojawiające się co noc w jej snach. Od ostatnich paru dni śniła jej się postać mająca bardzo jasne błękitne oczy i zawsze mówiła to samo;
- Dorwę cię ...
Następnej nocy jednak Lily przyśnił się piękny motyl, sprawiający, że Lily spała spokojnie. Jednak rano gdy się obudziła zastanawiała się czemu jak to powiedziała bestia, nie dorwała jej. Lily wieżyła w duchy, wieżyła również w przepowiednie z jej snów.

Lily rysując kolejną postać, zobaczyła w oknie bestie z jej snów, po czym się odezwała;
- Czego ode mnie chcesz ?!
- Przywróć mnie do życia...- szepnęła postać ze snów.
- W jaki sposób ?
- Narysuj na kartce nowe serce...
- Z...z skąd mam pewność, że m...mnie zostawisz w spokoju ?!- wydukała...
- Nie masz pewności, poprostu mi zaufaj...
Lily szybko narysowała serce, po czym padła zakrwawiona na biurko.
Ostatnie slowa jakie usłyszała w swoim życiu to;
- Ha ha ha !


                                                                                           NIE KOPIUJ ! MOJEGO AUTORSTWA !


Nayla.

Mój cytat....

Ile powtarzać tobie mam,
Że wszystko już mam,
Nie chcę więcej Ciebie,
Będę miała wszystko,
W niebie,
Ja do ciebie nic nie czuję,
Jedyne co robię,
To na ciebie pluję !



Nayla. NIE KOPIOWAĆ, MOJEGO AUTORSTWA !

wtorek, 31 maja 2011

Mój cytat....

Miłość przemija z czasem,
Ból pozostaje....



Nayla.

Mój cytat....

Kiedy stoisz na progu miłości,
Nic Ci nie przeszkodzi od popełnienia następnego kroku w dół,
Chyba, że nowe serce.



Nayla

Jak Marlin...

   Szesnastolenia Alicja kochała rysować. Pewnego dna skończyły jej się kartki, więc poszła do nowootwartego sklepu papierniczego. Kupiła duży blot i wróciła do domu.
   Postanowiła narysować Marlin Monroe. Była z siebie zadowolona, bardzo ładnie jej wyszło. Nagle usłyszała głos...
   - Dziękuję.
   - Proszę???- odwróciła się i zobaczyła Marlin, która wyglądała jak ... duch?
   - Tak, moje dziecko jestem duchem... A ty mnie uwolniłaś i teraz będziesz widzieć i słyszeć duchy... Tak jak ja kiedy rysowałam w tym bloku... Albo popełnisz samobójstwo... tak  jak  ja... - roześmiała się gorzko i zniknęła.
   Od tego czasu Alicja widziała duchy. One do niej krzyczały. Płakały. Nie dawały spokoju.
   Wreszcie jej psychika nie wytrzymala... chciała się zabić...
   Pewnego wieczoru zamknęła się w sypialni i próbowała popełnić samobójstwo...
   Ale... Czy chciała opuścić rodzinę i przyjaciół? Jeszcze przez chwilę zastanawiała się czy chce opuścić ten świat... Nie nie chce. Chwyciła za telefon żeby wezwać kogoś, kto jej pomoże... Ale było już za późno. Umarła
   Tak jak Marlin Monroe.



Callista 


NIE KOPIUJ! MOJEGO AUTORSTWA!  

Nowy Domek cz.1

Lampa z mężem Kaspianem stoją na placyku przed swoim nowym, pięknym domem... Przytulają się i myślą tylko o swoim szczęściu i o wspaniałej przyszłości która czeka ich w tym miejscu...
   - Wspanały zakup, proszę pani. Zapraszam w czwartek do biura, aby wypełnić wszelkie formalności, a na razie żegnam się z państwem- powiedział przedstawiciel biura nieruchomości.
   Lampa uważala go za bardzo dziwnied człowieka. Wyglądał normalnie, lecz jego oczy... takie błyszczące, jak oczy szaleńca...
   Nie zastanawiała się nad tym długo. Była szczęśliwa!


    Dwa tygodnie później


   Lampa i Kaspian rozmawiali razem przy stole.
   - Kochanie nie wydaje ci się że ten dom... uwziął się na nas? No ten telewizor... schody... Albo wizyta twojej matki: wszystko było posprzątane i odkurzone: poszliśmy tylko na sekundę do sklepu i cegla wpadła przez komin do salonu, przez co wszędzie osadził się popiół...
   - Nie przesadzaj, to był tylko przypadek...

Kilka godzin później, późnym wieczorem Lampa wchodziła do sypialni i usłyszała coś. Otworzyła drzwi i zobaczyła jak szała na książki ... rusza się? ... wyglądało to tak jakby ... z jednej strony była zawieszona na zawiasacha a z drugiej powoli otwierała się...  nie, nie ona się zamykała. Już się zamknęła.
   -Kaspian? Kaspian choć tu na chwilę





C.D.N
niedługo napiszę zakończenie... będzie strraszne


Callista


NIE KOPIUJ! MOJEGO AUTORSTWA! 

Śmiertelny Obraz...

Pewnego dnia, do domu wprowadziła się rodzina z dzieckiem. Kiedy się wprowadzili w domu wisiała tylko rama bez obrazu której nie dało się zdjąć. Rodzice zrobili w domu remont i udekorowali, zostawiając ramę. Co noc dziewczynka słyszała dobiegające z kuchni straszne odgłosy ale za bardzo się bała, żeby zejść. Dziewczynka kiedy mówiła o tym rodzicom, uznawali ją za wariatkę. Pewnej nocy dziewczynka nie wytrzymała i zeszła. Nic nie zobaczyła, oprócz napisu nabazgranego krwią w ramie, było tam napisanę;
- Nie odwracaj się !
Dziewczynkę jednak ciekawość zżerała i odwóciła się.
Dom wybuchł. Następnego dnia przyjechała policja by poprowadzić śledzctwo co jednak w domu się stało. Cały dom spłonął, jednak nadal wisiała rama w której pojawił się napis krwią;
- Trzeba było się nie odwracać !


Nayla.

Powiedziała Aghata Christie...

Dziesięciu Murzynków

Dziesięć małych Murzyniątek
Jadło obiad w Murzyniewie,
Wtem się jedno zakrztusiło -
I zostało tylko dziewięć.

Dziewięć małych Murzyniątek
Poszło spać o nocnej rosie,
Ale jedno z nich zaspało -
I zostało tylko osiem.

Rzekło osiem Murzyniątek:
Ach, ten Devon - to jest Eden,
Jedno z nich się osiedliło -
I zostało tylko siedem.

Siedem małych Murzyniątek
Chciało drwa do kuchni znieść;
Jedno się rąbnęło w głowę -
I zostało tylko sześć.

Sześć malutkich Murzyniątek
Na miód słodki miało chęć,
Jedno z nich ukłuła pszczółka -
I zostało tylko pięć.

Pięć malutkich Murzyniątek
Adwokackiej chce kariery.
Jedno się odziało w togę -
I zostały tylko cztery.

Cztery małe Murzyniątka
Brzegiem morza sobie szły,
Jedno połknął śledź czerwony -
I zostały tylko trzy.

Trzy malutkie Murzyniątka
Poszły w las pewnego dnia;
Jedno poturbował niedźwiedź -
I zostały tylko dwa.

Dwu malutkim Murzyniątkom
W słońcu minki coraz rzedną...
Jedno zmarło z porażenia -
I zostało tylko jedno.

Jedno małe Murzyniątko
Poszło teraz w cichy kątek,
Gdzie się z żalu powiesiło -
Ot, i koniec Murzyniątek.
(tłum. Włodzimierz Lewik)

Czarna Łapa

Była sobie kiedyś mała dziewczynka o imieniu Lampa. Pewnego dnia mama kazała jej iść do sklepu, ale ostrzegła ją, aby nie szla przez cmentarz.
Lampa jednak poszła przez cmentarz i spotkała Czarną Łapę która powiedziała jej:
   - Dziewczynko, dziewczynko jak masz na imie?
   - Lampa.
   - Lampo, Lampo dokąd idziesz?
   - Do sklepu.
   - Lampo, Lampo czy nie powiesz nikomu że mnie spotkałaś?
   - Nie nie powinem.
   -Na znak tego urwę ci palec.
   -Okey...
No i lampa poszła do sklepu. Gdy wracała przez cmentarz, znowu spotkała Czarną łapę.
    - Lampo, Lampo dokąd idziesz?
   - Do domu.
   - Lampo, Lampo czy nie powiesz nikomu że mnie spotkałaś?
   - Nie nie powinem.
   -Na znak temu utre ci tarką brzuch.
  -Dopszzzzz...
Lampa niestety zapomniała kupić cukierki, więc musiała zawrócić < przez cmentarz >
   - Lampo, Lampo dokąd idziesz?
   - Do sklepu.
   - Lampo, Lampo czy nie powiesz nikomu że mnie spotkałaś?
   - Nie nie powinem.
   -Na znak temu złamię ci rękę.
    -Spoko.
Tego samego dnia mama kąpała Lampę i zobaczyła wszystkie rany. Zaniepokojona zawiozła ją do szpitala, gdzie Lampa zasnęła. We śnie usłyszała głos Czarnej Łapy:
    - Lampo, Lampo, wiem w którym mieście jesteś...
       Lampo, Lampo, wiem, w którym szpitalu jesteś...
       Lampo, Lampo, wiem w której sali leżysz...
       Lampo, Lampo, wiem, w którym łóżku lezysz...
       Lampo, Lampo...
           DUSZĘ CIĘ !



Usłyszane na kolonii


Ta historia wyjątkowo nie jest nasza :)

Słyszałyśmy ją na koloni, i to dzięki temu wymyśliłyśmy stwożenie tego bloga :))