Była sobie kiedyś mała dziewczynka o imieniu Lampa. Pewnego dnia mama kazała jej iść do sklepu, ale ostrzegła ją, aby nie szla przez cmentarz.
Lampa jednak poszła przez cmentarz i spotkała Czarną Łapę która powiedziała jej:
- Dziewczynko, dziewczynko jak masz na imie?
- Lampa.
- Lampo, Lampo dokąd idziesz?
- Do sklepu.
- Lampo, Lampo czy nie powiesz nikomu że mnie spotkałaś?
- Nie nie powinem.
-Na znak tego urwę ci palec.
-Okey...
No i lampa poszła do sklepu. Gdy wracała przez cmentarz, znowu spotkała Czarną łapę.
- Lampo, Lampo dokąd idziesz?
- Do domu.
- Lampo, Lampo czy nie powiesz nikomu że mnie spotkałaś?
- Nie nie powinem.
-Na znak temu utre ci tarką brzuch.
-Dopszzzzz...
Lampa niestety zapomniała kupić cukierki, więc musiała zawrócić < przez cmentarz >
- Lampo, Lampo dokąd idziesz?
- Do sklepu.
- Lampo, Lampo czy nie powiesz nikomu że mnie spotkałaś?
- Nie nie powinem.
-Na znak temu złamię ci rękę.
-Spoko.
Tego samego dnia mama kąpała Lampę i zobaczyła wszystkie rany. Zaniepokojona zawiozła ją do szpitala, gdzie Lampa zasnęła. We śnie usłyszała głos Czarnej Łapy:
- Lampo, Lampo, wiem w którym mieście jesteś...
Lampo, Lampo, wiem, w którym szpitalu jesteś...
Lampo, Lampo, wiem w której sali leżysz...
Lampo, Lampo, wiem, w którym łóżku lezysz...
Lampo, Lampo...
DUSZĘ CIĘ !
Usłyszane na kolonii
Ta historia wyjątkowo nie jest nasza :)
Słyszałyśmy ją na koloni, i to dzięki temu wymyśliłyśmy stwożenie tego bloga :))
W latach 60-tych chodziłem do przedszkola w Łodzi i tam opowiadaliśmy sobie o Czarnej Łapie. Było wiele historii o niej.
OdpowiedzUsuńMoja mama opowiadała mi wersję tej bajki na dobranoc
OdpowiedzUsuń