wtorek, 19 lutego 2013

Oaza spokoju


Coś dużo się tu ostatnio dzieje :D
Tym razem mamy dla Was kolejną nowość - opowiadania Arkadiusza Nowakowskiego.
Życzę miłej lektury wciągającego tekstu :D

Neome



Oaza spokoju

Stracony dzień

Był wczesny ranek kiedy obudził mnie ktoś pukający do drzwi. Wstałem chociaż wcale nie miałem na to ochoty,w nocy znów dręczyły mnie koszmary, podszedłem do drzwi pukanie nie ustało, otworzyłem
w drzwiach znajdował się mężczyzna w czarnym płaszczu z twarzy wywnioskowałem że po 40 zaś w prawej ręce trzymał jakaś księgę
- słucham- zapytałem zaspanym głosem
- John Delaroche?
- tak
- chciałbym coś zaproponować coś co panu może się spodobać
- a o co chodzi?
- chcę byś coś odnalazł, zapłacę bardzo dużą kwotę za odnalezienie przedmiotu na którym mi zależy
- proszę wejść, ale chyba wie pan, panie?
- Gary Johnson
- Panie Gary, chyba wie pan że ja już się tym nie zajmuję i poszukiwania zaginionych obiektów już dawno są dla mnie zamkniętym rozdziałem
- rozumiem ale to może pana zainteresować, niech pan spojrzy na książkę którą przywiozłem
Mężczyzna wyjął dużą starą księgę gdzie na środku pogrubionymi literami był napis
„Natas,, przejrzałem kilka stron, księga wydawała mi się dosyć stara.
- co mam niby w niej znaleźć? zapytałem
- Spójrz w tej księdze jest opisane całe życie księżniczki Sanei która to władała swym krajem krwawo, a swych wrogów wypatroszała i jadła ich mięso, niech pan spojrzy na ryciny na każdej jest przedstawiony sztylet debba i to właśnie o ten sztylet mi chodzi, jeśli mi pomożesz będziesz bogaty mogę ci zaoferować za ten sztylet równy milion dolarów
- gdzie jest haczyk?
- nie ma haczyków, odnajdziesz sztylet i będziesz bogaty
- niech pomyśle, czyli oferujesz mi okrągły milion za jakiś głupi sztylet jakieś porąbanej laski która sobie robiła nim krwawe orgie?
- tak dokładnie, kiedy możesz zacząć poszukiwania?
- bardzo bym chciał, ale jeśli już ktoś go sprzedał lub trzyma nad kominkiem? lub porostu ktoś go zniszczył, nie wziąłeś tego pod uwagę?
- nie, ja wiem że sztylet jest gdzieś w mieście Pensylwania - zaczął wyjmować z kieszeni pognieciona gazetę sprzed 12 lat, gdzie było zdjęcie i napisane „12 ofiar śmiertelnych w szpitalu psychiatrycznym, odwiedzający pacjenta wpadł w szał i zaczął dźgać pacjentów dziwnym sztyletem wykrzykując Sierro Di Bero Erie, sprawcę zdołano zabić dopiero po 6 kulach w pierś „
- I co to ma wspólnego z tym sztyletem?
- przyjrzyj się!
Spojrzałem na zdjęcie w gazecie gdzie leżał mężczyzna na ziemi a obok sztylet łudząco podobny do tego z ryciny z księgi
- to jeszcze nie dowód że sztylet tam jeszcze jest, przecież policja zabrała go jako dowód zbrodni, a później mogła go np zniszczyć lub sprzedać
- i tu się zaczyna twoje zadanie masz się dowiedzieć co się stało ze sztyletem i go zdobyć, zostawiam ci tu księgę, gazetę i 20 tysięcy dolarów, mam nadzieję że wystarczająco cie zachęciłem
Położywszy pieniądze na ławie Garry wyszedł, zostałem sam, chwyciłem księgę i zacząłem czytać
„Chwytała swych poddanych niczym jastrząb myszy, strach ofiar śpiewał w jej uszy, ona zaś grała ich wnętrzami„
- rany psychiatryk by na pewno się nią zaopiekował na długo - odłożyłem księgę nie miałem ochoty czytać o wyrywaniu wnętrzności i dziwnych praktykach tamtych czasów, skupiłem się na gazecie, zauważyłem że sztylet nie wydawał się w ogóle zniszczony chociaż minęło 1000 lat. Długo myślałem czy w ogóle podejmować się tego zlecenia, kasa zawsze by się przydała chociaż, nie wiedziałem czy to łatwe będzie zadanie czy nie jakoś coś w środku mówiło mi bym jednak odnalazł ten sztylet i zgarnął za niego tą ładną sumkę. Wypiłem trzy szklanki wódki z tonikiem następnie jeszcze raz to przemyślałem i wziąłem księgę,kasę i gazetę, zamknąłem drzwi, wsiadłem do samochodu i ruszyłem, po kilku godzinach dojechałem do miasta gdzie panowała mgła, po prawej stronie był napis „Witamy w Pensylwanii „. Jadąc ulicą nie dostrzegłem żywej duszy jakby mgła wszystkich wessała do siebie, zaparkowałem koło starego hotelu.


Oaza spokoju

Wysiadłem z auta i udałem się do hotelu .Wnętrze było brudne obskurne, zadzwoniłem dzwonkiem po recepcjonistę , po chwili usłyszałem skrzypienie schodów
- już idę - rozległ się doniosły głos ze schodów
Recepcjonista podszedł do mnie był to starszy mężczyzna lubiący sobie wypić bo jechało mu z ust wódką
- na ile pan zostanie tu?
- jeśli to jedyny hotel w tym mieści to na długo
- jedyny z takimi cenami i jedyny który ma wolne miejsca
- ile za noc?
10 dolarów, proszę się wpisać- dodał
Spojrzał na swoją księgę do której się wpisałem
- dobrze będzie miał pan pokój 12 panie John - dodał
Wziąłem klucz zacząłem wchodzić po schodach, pokój znajdował się w głębi korytarza, otworzyłem drzwi poczułem odór stęchlizny wywołany zbyt słabym wietrzeniem pokoju, więc otworzyłem okno i usiadłem na łóżku, poczułem senność, położyłem się, usnąłem.
Obudziłem się z przerażającym bólem wisząc nad własnym łóżkiem przykuty łańcuchami do skóry, każdy ruch powodował okropny ból, kto mógł mi coś takiego zrobić, chciałem krzyczeć lecz krew sączyła mi się z ust, zacząłem się szarpać lecz łańcuchy coraz bardziej wwiercały mi się do skóry przebijając organy, czując się jak ofiara w metalowej pajęczynie mogłem tylko mrugać oczami, ból stawał się coraz większy, spoglądając na ziemie dostrzegłem sztylet którego poszukuję, był tak blisko jednak nie mogłem go chwycić przez te łańcuchy, ktoś otworzył drzwi poczułem zimno, moje ciało przestało reagować na polecenia leżałem i czekałem, być może sprawca wrócił i chce mnie dobić?
Jeden z łańcuchów nagle sam obwinął mi się wokół szyi nie wiedziałem co robić, jednak było za późno łańcuch coraz bardziej ściskał szyje, poczułem ulgę, zasnąłem.
Otworzyłem oczy spojrzałem na ręce były całe zaś sam leżałem na łóżku czyli to był sen. Wstałem i poszedłem do łazienki, podczas przemywania twarzy w lustrze ujrzałem dziewczynę która stała za mną, szybko odwróciłem się jednak nikogo nie było.
Zeszłe na dół recepcjonista podlewał oschnięte kwiatki podszedłem do niego
- nie wie pan gdzie znajduję się ten szpital z gazety? - wyjąłem kawałek gazety który miałem przy sobie
- to nie daleko ale on już jest zamknięty od 12 lat , ktoś w nocy podpalił szpital, pisali o tym w gazetach.
-mógłby mi pan pokazać drogę jak tam trafić- wyjąłem mapę i pokazałem mu
- musi pan jechać Preston D, następnie skręci pan w Circe Way, a na końcu pojedzie pan na Duntown Road i po lewej będzie stał spalony budynek to właśnie jest szpital
- ok dzięki- wziąłem mapę i wyszedłem z hotelu, na dworze panował mrok mgła nie ustępowała, nadal nie było żywej duszy na ulicy, jak gdyby wszyscy uciekli z obawy że ja pojawiłem się.

Nie jestem chory

Przejeżdżając ulicami widziałem tylko stare pudła oraz porzucone samochody i rowery, w żadnym z okien domów nie paliło się światło. Kiedy dojechałem Wyjąłem księgę i zacząłem znów czytać „W białym Świetle krew z czaszki bucha w czarnym świetle wszystko staje się przeszłością" odłożyłem księgę ,wziąłem latarkę ze schowka i wyszedłem z auta. Drzwi budynku były zabite dechami a szyby wybite, zaś sam szpital nie wyglądał tak źle tylko był mocno okopcony. Wróciłem do auta otworzyłem bagażnik i wyjąłem łom, i wróciłem do drzwi , zacząłem wypychać jedną belkę po drugiej, aż udało mi się wyważyć drzwi. Wewnątrz było ciemno włączyłem latarkę która rzucała słabe światło, po lewej stronie była izba przyjęć tu chyba wybuchł pożar bo najbardziej jest ten kawałek spalony, obok izby przyjęć znajdował się korytarz który prowadził do izolatek chorych, po jednej i drugiej stronie znajdowały się drzwi chorych jedne spalone bardziej drugie mniej na wprost znajdowały się drzwi, najprawdopodobniej świetlicy gdzie pacjenci mogli spotkać odwiedzających i najprawdopodobniej to właśnie tam dokonała się ta rzęż, zapach stęchlizny był niezwykle intensywny powodując u mnie kaszel, kiedy podszedłem do drzwi na wprost usłyszałem jak ktoś się śmieje za mną, spojrzałem za siebie lecz nikogo nie było, wszedłem do środka, świetlica była najmniej spalona, ściany były opalone tylko, zacząłem szukać sztyletu mając jakaś złudna nadzieję że nikt nie zabrał go przez tyle lat, smród stęchlizny stawał się coraz mocniejszy, zatkałem usta rękawem i kontynuowałem poszukiwania , kiedy nagle usłyszałem zgrzytanie spod podłogi, po chwili pojawiły się drgania więc odsunąłem się , z jednej strony byłem przerażony, zaś ciekawość wzięła nade mną władzę i czekałem co się stanie. Drgania ustały podszedłem bliżej kiedy nagle podłoga się zawaliła a ja wpadłem do wielkiej dziury, czułem ból kiedy usłyszałem z oddali
-siostro musimy mu zrobić lobotomie
- dobrze już przygotowuję narzędzia
Nagle zorientowałem się , że leże na łóżku operacyjnym, światło biło mi prosto w oczy a nade mną stali doktor jakaś i pielęgniarka, doktor miał cała twarz spaloną i trzymał sztylet, pielęgniarka zaś miała zdeformowaną twarz i przywiązała mnie do łóżka
- pacjent musi szybko mieć operacje bo inaczej go stracimy!
- dobrze, panie doktorze już go związałam, może pan zaczynać
Chciałem krzyczeć lecz pielęgniarka wsadziła mi knebel do ust, doktor chwycił sztylet i powoli zaczął rozkrajać mi skórę wokół głowy, światło parzyło mi w oczy, ból był nie do zniesienia
- siostro -zawołał
- tak? - odpowiedziała
- musimy to zrobić powoli by pacjent czuł bo inaczej operacja się nie uda
- dobrze podam mu coś by nie omdlał
Poczułem zastrzyk moje serce biło szybko , byłem przytomny , doktor ponownie podszedł do mnie, tym razem zaczął sztylet wbijać mi do czaszki i łupać by pękła i mógł się łatwo dostać do środka, poczułem mocne łupanie jak podczas wiercenia zębów, ból był silny
nagle usłyszałem trzask mojej czaszki
- udało się mogę wyjąc ten kawałek mózgu który zawadza
Poczułem jak doktor grzebie mi w mózgu
- sukces siostro proszę zabrać ten kawek do śmietnika
Kiedy spojrzałem na pielęgniarkę i to co trzyma w ręku przeraziłem się, był to noworodek, a ona ze spokojem w oczach pozbyła się go wrzucając do śmietnika. Ze ścian zaczęła spływać krew, zalewając wszystko, doktor i pielęgniarka zniknęły było tylko słychać cichy jęk dziecka w śmietniku, nie mogłem się uwolnić, znów poczułem senność, zasnąłem
Obudziłem w przerażeniu w miejscu gdzie spadałem teraz była normalna podłoga znów byłem w spalonej świetlicy i trzymałem w ręku latarkę, wstałem zacząłem oglądać się wokół, kiedy znów ujrzałem ów dziewczynę która przebiegła miedzy krzesłami
- zaczekaj !- krzyknąłem
Baterie w latarce wysiadły zapanował mrok nic nie widziałem , musiałem jakoś po omacku wrócić do samochodu lecz to nie było proste.



Ślepa mysz w labiryncie

Trzymając się ściany poruszałem się w stronę która pamiętałem kiedy jeszcze było światło, jednak co chwilę się potykałem, wyjąłem z kieszeni zapałki by rozjaśnić przez chwile otoczenie, w pudełku miałem trzy zapałki więc musiałem oszczędzać. Zapaliłem pierwsza i zacząłem iść w stronę wyjścia, wyszedłem z świetlicy, zapałka zgasła, próbowałem zapalić drugą lecz nie udało się, poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu, w tym momencie zmroził mnie strach, wyjąłem więc trzecia zapałkę zapaliłem i odwróciłem się, przede mną stał spalony człowiek z zwisającą głową, odskoczyłem od niego zapałka mi zgasła, nagle poczułem jak ktoś dotyka mojej dłoni, szybko rzuciłem się w ucieczkę ale to było utrudnione nie widząc gdzie się biegnie. Jakoś dobiegłem po omacku do holu głównego gdzie tylko kilka kroków dzieliło mnie od wyjścia na zewnątrz, miałem cały czas przy sobie latarkę bez baterii, zawsze to jakaś broń.
Kiedy już dochodziłem do drzwi usłyszałem skrzypienie zamykających się drzwi , po omacku poczułem że drzwi są zamknięte, próbowałem siła wyważyć lecz czułem, że zewnątrz ktoś je zabarkował, odeszłam do drzwi i trzymając się ściany szedłem w stronę okien by jakoś wybić. Okna były zabite deskami i obwiązane łańcuchami chociaż kilka minut wcześniej były wybite i nie miały barykady z drewna i łańcuchów. Zewsząd poczułem czyjeś sapanie,chwile później ktoś zaczął ciągnąc mnie za rękę, kolejna ręka dotykała mojej twarzy, nie mogłem spojrzeć na nich, ciachałem krzyknąć lecz ktoś chwycił mnie za usta trzymając mocno, podnieśli mnie i nieśli, zanieśli mnie do pomieszczenia które było dosyć małe i rzucili na podłogę, poczułem ciepło, otworzyłem oczy lecz w ciemności nic nie mogłem zobaczyć próbowałem wstać lecz byłem przywiązany łańcuchem jak jakieś zwierze, nagle usłyszałem głośne gadanie wokół mnie
- czy to prawda że zabił tych ludzi?
- tak, 12 zadźgał nożem
- dlaczego?
- nie wiadomo
- w gazetach napisali że został zabity 6 kulami, a tak naprawdę trafił do nas
- tak nasz szpital był jedynym, który mógł się zaopiekować nim
- dlaczego nie trafił do wiezienia?
- któż to wie, adwokat robi cuda
- i co z nim zrobimy ?
- musi pozostać w zamknięciu, przecież dla świata jest umarłym
Ta rozmowa bardzo mnie zaciekawiła, wiedziałem, że sztylet jest gdzieś niedaleko, ale łańcuchy krępowały moje ruchy, mijały godziny siedziałem w ciemnym pokoju sam wpatrując się w pustą ciemność, zmogła mnie senność.
Obudziłem się w samochodzie w środku dnia, trochę mnie to zdziwiło bo jak tam się mogłem dostać będąc jeszcze kilka godzin temu w szpitalu, drzwi od szpitala nie były wo gule naruszane, czyli moja obecność w szpitalu to kolejny sen?Nie mogłem w to uwierzyć podszedłem pod drzwi, były zabarykadowane drewnianymi belkami. Wróciłem do samochodu wziąłem ponownie ta księgę by jakoś poczytać o tym sztylecie i dlaczego on jest tak ważny, otworzyłem na stronie 333 gdzie było napisane „ Korzeń serca nożem wyrwany, korzeń duszy zapomniany, ciemność nastała, sztyletem grzechy odkup“
Co to mogło znaczyć zaciekawiło mnie to bardzo, przerzuciłem kilka kartek dalej gdzie było napisane „ Sztylet mój drogę wskaże Ci jeśli zabłądzisz krwią dusze obudzi ci“
To zdanie wyjątkowo mnie zaciekawiło ze względu na dziwaczne sny jakie miałem ostatnio, czyżbym był opętany? lub zwariowałem?



Opętanie czy wariactwo?



Postanowiłem ponownie wyważyć drzwi od szpitala i poszukać sztyletu teraz miałem większe szanse, wywaliłem łomem belki, weszłam sceneria zmieniła się dra mentalnie, wnętrze nie wyglądało na spalone wręcz przeciwnie jak gdyby raczej opuszczone. Wszedłem izba przyjęć była w nienaruszonym stanie, jednak najbardziej interesowała mnie świetlica tak jak we śnie znajdowała się na wprost pomiędzy izolatkami, idąc pomiędzy drzwiami słyszałem krzyki, płacz trzaskanie i chwytanie za klamki, ale udawałem, że to tylko moja wyobraźnia i szlem dalej, aż stanąłem na wprost świetlicy, serce zaczęło mi mocniej bić, cóż mogłem tu ujrzeć? czy to kolejny sen? delikatnie zacząłem otwierać drzwi.
Świetlica wyglądała normalnie, krzesła i stoliki po prawej stronie, po lewej zaś pusta przestrzeń, wszedłem i odrazy zacząłem poszukiwania, wszędzie gdzie tylko się dało, aż wreszcie znalazłem, był piękny rękojeść ze złota z napisem „Sztylet zadaje krwawe łzy“
zaś samo ostrze było niezwykle dobrze zrobione. Schowałem ostrze za pas kiedy nagle ujrzałem ludzi wyglądających jak pająki, śmieli mi się prosto w twarz, strach był ogromny ale miałem jako taką broń więc ruszyłem ,jeden zabity, drugi zabity, trzeci zabity, mnożyli się jeden po drugim ale nie przestawałem chcieli mnie zabić więc musiałem się bronić, chociaż jak na stwory byli dosyć słabi. ...dziewiąty...dziesiąty...jedenasty, usłyszałem znów głos dziewczyny śmiejącej się, lecz nie mogłem ją zobaczyć,...dwunasty, to ostatni, upadłem ze zmęczenia stwory wykończyli mnie fizycznie, położyłem się zasnąłem
Obudziłem się w hotelu w swoim pokoju, szybko zacząłem szukać sztyletu, lecz go nie było czyli to znów był sen.


Jęk przeszłości

12 lat temu miałem wszystko, kochającą żonę i córkę, dom i psa, jednak wszystko nagle prysło kiedy zachorowałem na dziwaczną chorobę , oczywiście początkowo wszyscy się mną opiekowali jednak później powoli stawałem się zagrożeniem dla nich, nocne koszmary które odzwierciedlałem w realnym życiu powodowały tylko pogorszenia w moim związku, bałem się wyjść z pokoju ciągle odczuwałem obecność czyjąś. Pewnej nocy moje koszmary zmieniły całkowicie moje życie.
Obudził mnie przeraźliwy krzyk, szybko zerwałem się z łóżka wziąłem kij i zacząłem słuchać skąd dobiegać ten przeraźliwy krzyk. Zeszedłem na dół posłem do kuchni , zaświeciłem światło spojrzałem na stół gdzie leżała miska mleka a koło niej pudełko płatek, usłyszałem dziwaczne syczenie, wiedziałem że coś się kryje za stołem przy lodówce, podszedłem bliżej był to stwór mający szpony na miejscu rąk zaś ręce były ulokowane gdzieś w brzuchu, szybko zareagowałem i zacząłem bić stwora raz po raz, nie poddawał się lecz ja nie przestawałem nie mogłem pozwolić by mojej rodzinie mogło coś się złego przydarzyć, nagle usłyszałem jękiem
- tato , dlaczego?





W objęciach snu

Wróciłem do auta i pojechałem do pobliskiego komisariatu by dowiedzieć się coś więcej o tej przedziwnej sprawie w szpitalu który został spalony, mgła cały czas utrudniała podróż.
Komisariat policji znajdował się na skrzyżowaniu ulic Hill Stone i Silent Hel, wysiadłem z auta temperatura nagle spadła zrobiło się przeraźliwie zimno, z ust wychodziło zamarznięte powietrze sugerując że temperatura musi być poniżej zera chociaż jeszcze 20 min wcześniej było 15 stopni ciepła. Sam komisariat wyglądał dosyć ubogo drewniany niebiesko szary budynek z wielkimi żółtymi drzwiami oraz na środku napis Policja
Wszedłem, wszędzie śmierdziało stęchlizną, wewnątrz znajdował się korytarz który prowadził do trzech pokoi oraz hol na którym było przyjmowanie zgłoszeń a następnie wysłanie do odpowiedniego pokoju przesłuchań.
Udałem się do policjanta który właśnie coś pisał
- Dzień dobry
- Witam
- Czy mógłby mi Pan pomóc w pewnej sprawie?
- to zależy w czym mogę pomóc
- chodzi mi o to wydarzenie które miało miejsce w szpitalu
- a to, co chce pan wiedzieć?
- coś się tam właściwie stało?
- to było dosyć dziwaczne, odwiedzający kobietę w szpitalu nagle wziął sztylet i zaczął wbijać w każdego coś gadając, następnie go zabito, tak przynajmniej jest to wiadomość dla prasy a prawda jest taka, że trafił na oddział psychiatryczny gdzie, pewnego dnia podpalił wszystko zamykając innym wyjście
- i co się z nim stało?
- nikt tego nie wie ale prawdopodobnie spłoną
a czy ta kobieta którą odwiedził żyje?
- tak niedługo po tym wyszła
- a na co leżała?
- jakiś szok psychiczny
- a wie pan gdzie może znajdować się ten sztylet którym zadźgał tych ludzi?
- cóż szczerze powiedziawszy nie wolno nam mówić takich rzeczy ale dla pana mogę zrobić wyjątek, ów sztylet znajduję się w tej chwili u nas w archiwum dowodów.
Jestem już tak blisko, gdybym tylko mógł jakoś zdobyć ten sztylet, ale jak .
Policjant odszedł na chwile od biurka zostawiając puste biurko, szybko rozejrzałem się czy nikogo w pobliżu nie ma i zacząłem szukać klucza do archiwum, klucz był na wierzchu przykryty starymi aktami, szybko schowałem go do kieszeni i zacząłem oddalać się od biurka w stronę archiwum które znajdowało się na końcu korytarza po schodach na dół, spojrzałem czy nikogo nie ma, trochę mnie to zdziwiło ale żywej duszy nie spotkałem, kiedy doszyłem do drzwi archiwum zapach stęchlizny robił się coraz mocniejszy, otworzyłem żelazne drzwi i wszedłem do środka teraz pozostało mi tylko przekopać się przez szereg dowodów w rożnych sprawach, jednak sztylet leżał na wierzchu na półce koło mnie chwyciłem go i już chciałem wyjść kiedy nagle pokój sam zamknął się, chcąc wyjść zacząłem krzyczeć walić w drzwi, co nie dawało nic w oddali zauważyłem kobietę , którą już wcześniej widywałem w moich przedziwnych snach, podeszła do mnie, uśmiechała, jej twarz była niezwykle piękna lecz po chwili krew zaczęła ociekać z jej pięknej twarzy i oczów, chociaż bałem się to jednak twarz wydawała mi się jakaś znajoma, lecz umysł nie mógł sobie przypomnieć skąd. Nagle dziewczyna stanęła w płomieniach a ja nie mogłem nic zrobić co gorsza ogień rozprzestrzeniał się coraz bliżej mnie a drzwi były zamknięte, czułem ciepło połączone z śmierdzącym zapachem stęchlizny, uwieziony w pułapce ognia nie miałem szans ogień zaczął palić mnie, aż zemdlałem.
Obudziłem się w swoim pokoju w domu, był wczesny ranek, kiedy usłyszałem jak ktoś puka.



Historia napisana przez Arkadiusza Nowakowskiego,

Tutaj jest link do opublikowanej w innym miejscu:

On

Kolejna historia przed wami :3 Miłej lektury!

Ne.


On


Nina tego dnia obchodziła swoje trzynaste urodziny. Na przyjęcie zaprosiła pięć koleżanek: Aśkę, Ankę, Kaśkę, Martę i Karole. Na przyjęciu było nudno więc postanowiły że pobawią się na podwórku. Powoli zaczęło się ściemniać. W lesie znalazły wielki dom którego nigdy wcześniej nigdy nie widziały choć był na prawdę ogromny. Weszły do środka by zwiedzić dwór. Dom był nie tknięty i od dawna opuszczony. Meble pochodziły z czasów renesansu. Marta i Kaśka zaczęły się bać więc poszły do swoich domów. Reszta weszła po skrzypiących schodach na górę. Każda z dziewczyn poszła do innego pokoju. Kaśka poszła w głąb domu,bardzo daleko od miejsca w którym były dziewczyny. Weszła do jednego z pokoi i zapaliła światło. Był piękny i duży,skoczyła na rozłożyste łoże. Zasnęła. Obudził ją straszliwy krzyki. To były krzyki jej koleżanek. Pobiegła w stronę od głosów. Energicznie pociągnęła klamkę z drzwi z których pochodziły krzyki.Poczuła odór gnijących ciał i zobaczyła swoje koleżanki a raczej ich resztki. Ale one wciąż żyły.
-Nina uciekaj!!
-Kto wam to zrobił?!
-On,przyjdzie po ciebie!Uciekaj!
-Nie mogę was tu zostawić!
-On się zbliża,szuka ciebie!Już!
Nina wybiegła z pokoju, zbiegła do holu i nacisnęła klamkę.Drzwi były zamknięte!!Przez okno!! Zaczęła mocować się z oknem, też zamknięte!! Wybiła szybę szybko wyskoczyła przez okno. Była już noc. Nina biegła w stronę swojego domu ale on był oddalony parę kilometrów dalej. Ktoś za nią biegł. Był coraz bliżej, w końcu ją złapał, jego upragnioną zdobycz. Wbił chaotycznie nóż w jej rękę. Nina wiła się z bólu a on zadawał kolejne ciosy. Na koniec wbił nóż w jej serce,prysnęła fontanna krwi… W domu Niny Jej rodzice oglądali wiadomości ,,Ze szpitala psychiatrycznego uciekł seryjny morderca, uciekł w stronę lasu” Przecież nie daleko nas jest szpital koło lasu. Rodzice Niny zamarli...

Macarena



sobota, 16 lutego 2013

Nowa

Oj coś czuję że się dzięki nowej redaktorce posty często będą pojawiać :D Dziękuję w imieniu reszty za zaangażowanie <3

Neome


"Nowa"

Anka przeprowadziła się z rodzicami do innego miasta.To była kolejna przeprowadzka i oczywiście z jej powodu.Tam gdzie zyskała przyjaciół wyprowadzali się. No cóż taka praca... Ale to miał być ostatni raz, rodzice obiecali jej to więc zgodziła się.Dziewczyna ma 16 lat,trudny okres w swoim życiu, buntowniczka.
Tydzień po przeprowadzce miała pierwszy dzień nowej szkoły.Budzik nie zadzwonił tego dnia bo rzuciła go z impetem o ścianę.
-Anka wstawaj!!
-Czego chcesz?!
-Za pięć minut masz być na dole! Jesteś spóźniona na pierwszy dzień nowej szkoły!!
-Dobra,dobra już wstaje.Nie drzyj się!
Miała duży pokój cały pomalowany na fioletowo.To był jej ulubiony kolor (a przynajmniej w tym momencie)ubrała się w czarne rurki i szarą bejsbolówkę.Gdy zeszła na dół jej matka już na nią czekała, wzięła drugie śniadanie do torby i pojechała z matką do nowej szkoły w nowym samochodzie, w obcym mieście. Szkoła sama w sobie nie była zbyt malownicza.No ale cóż... Gdy weszła do środka na jeden z korytarzy okazało się że lekcje dawno się rozpoczęły a ona na nawet nie wie gdzie jet sekretariat czy coś w tym rodzaju.Gdy się tak bez celu błąkała zauważyła jakąś dziewczynę która też była chyba w podobnej sytuacji.
-Cześć.
-Oh hej...
-Jesteś tu nowa?
-Tak dopiero przyjechałam.A ty??
-Podobnie. Jak masz na imię??
-Baśka.
-Anka.Miło mi.
-Mi również
Dziewczyny spędziły razem cały dzień opowiadając o swojej rodzinie,zainteresowaniach itp. Baśka wprowadziła się na początku wakacji ale dopiero teraz mogła przyjść do szkoły.Nowe koleżanki świetnie się ze sobą dogadywały więc już parę tygodni później zostały przyjaciółkami.Ale im więcej czasu przyjaźniły się coraz mniej się spotykały z powodu braku czasu u Basi. Nie chciała nic powiedzieć gdzie znika całymi dniami. Stała się jakaś dziwna i inna.
-Baśka do cholery z tobą dzieje??!!
-Nic! Czego chcesz ode mnie kretynko??!!
-Jak nic?? Weź mnie nie oszukuj idiotko tylko gadaj!!
-Jak chcesz wszystko o mnie wiedzieć to dobra! Przyjdź o 20 do tej starej szkopy w lesie. Cześć!
-Poczekaj,nie odchodź...
Basia odeszła od niej nie odzywając się już ani słowem.
Następnego dnie nie było jej oczywiście w szkole. Anka czekała na spotkanie co raz bardziej ciekawa co chce pokazać jej koleżanka.Już godzinę wcześniej wyruszyła na poszukiwanie owej szopy.Była ona tak głęboko w lesie że Anka dotarła tam dopiero pięć minut przed spotkaniem. Gdy otworzyła drzwi jej oczom ukazało się ciemne pomieszczenie w którym grupa ludzi dziwnie się na nią patrzyła.Po środku znajdował się wielki czerwony fotel na którym siedziała Baśka.
-Cześć kochanie.Jak miło że nas zaszczyciłaś swoja obecnością. Związać ją!!
Powiedziała jej ,,przyjaciółka'' ,Anka poczuła ostre uderzenie w tył głowy i straciła przytomność.Gdy dziewczyna po jakimś czasie obudziła się była przywiązana do krzesła a Baśka stała nad nią i śmiała się złowieszczo.
-O obudziłaś się już... Myślałam że potrwa to trochę dłużej.
-Dlaczego mi to zrobiłaś?! Przecież jesteśmy przyjaciółkami!!
-Ah wyluzuj gdzie twoja wielka odwaga??
-Przestań!! Co ci odbiło??!!
-No cóż... Taka już jestem i wiele było i będzie takich jak ty.
-Że co??!!
-Zbuntowana i rozwydrzona a w środku aż cała dygoczesz ze strachu.A ja właśnie czyszczę świat z takich śmieci jak ty raz na zawsze!
-Jesteś porąbana!
-Może i tak ale tobie nic do tego! Widzisz ten magiczny proszek?? To dzięki niemu będziesz żyć i czuć te wszystkie cierpienia które ci zadam.
Dziewczyna uderzyła Ankę tak że z jej ucha wyciekła stróżka purpurowej krwi.Basia śmiała się zdając jej ból.Poniżała ją i biła nie ustanie ale nawet taki proszek musiał się kiedyś skończyć.Anka wiedziała że jej koniec był już bliski ale cieszyła się że już jej męki się kończą.W końcu odetchnęła z ulgą i umarła.Jej ciało wrzucili to głębokiego dołu w którym znajdowały się także zwłoki wielu innych dziewczyn.Policja nigdy nie znalazła owej grupy i za szybko nie znajdzie. Znaleźli tylko grób...

By Macarena

czwartek, 14 lutego 2013

"Rozkosz zabijania" + rewolucja

No hejka wszystkim :D
Tak na zakończenie walentynek mamy dla was informację, która chyba będzie bardzo ciekawym newsem. Przynajmniej z punktu widzenia redaktorek jest przełomową ;P
A więc - witamy w naszych szeregach nową osobę - Macarenę :D
Będzie ona pisać historie, które my będziemy publikować.
Dobra, nie rozpisuję się już xP

Zanudziła was - Neome.
Teraz czas na historię :D


Rozkosz zabijania


Jestem w ciemnym pokoju. Leżę na miękkim łóżku. Nie mogę zasnąć, dręczą mnie koszmary. Mam dom na odludziu. Jestem sam. Przyjaciele mnie zostawili. Rodzina wymarła. Narzeczona.... Właśnie dla niej tu jestem. Kasia, miała na imię Kasia. Byliśmy razem przez 4 lata. Pewnego dnia, gdy przychodzę z pracy, nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Zgłaszam jej zaginięcie na policję. Jej resztki znajduję po tygodniu w worku na śmieci. Dzwonię na policję. Popełniono morderstwo, poćwiartowali ją. Sprawcą był nasz sąsiad, kochał Kasię do szaleństwa. Ale ona nie chciała z nim być, poprosił ją nawet o rękę, ale odmówiła. Nie chciała z nim być więc ją zabił. Ja się zemściłem. Gdy on był w pracy, ja wchodzę do jego domu. Jej krwią maluję na ścianach ,,zabójca'' ,,morderca'' sprawia mi to przyjemność. W całym domu rozlałem krew. To wszystko wyglądało jak w horrorze. Dobrze, myślę, niech się boi. Gdy wszedł do domu, wszędzie pozapalane były świece. Nie mógł zapalić światła. Zamykam wszystko tak aby nikt nie mógł mi przeszkodzić. Bał się. Chciał wyjść, ale nie mógł. Próbował się cofnąć ale cię potkną i wylądował na podłodze. Cały we krwi. Widział czyjeś cienie, słyszał rozbijane talerze. Przywiązałem go do krzesła i zapaliłem światło. Przestraszył się gdy zobaczył stolik z narzędziami chirurgicznymi  Błagał o życie, ale musiał ponieść karę. Wziąłem do ręki skalpel i precyzyjnie wykonałem pierwsze cięcie po brzuchu. Jego wnętrzności wypłynęły na zewnątrz. Wił się z bólu ale nie umarł. To za mało pomyślałem.,,Dla Kasi'' wycinam mu to na klatce piersiowej. Rozciąłem mu oko i białe białko rozpłynęło się na jego twarzy. Rozkoszuje się zemstą. Zdechł w męczarniach. Zabijać. Teraz liczy się tylko Kasia i zemsta. Zabiłem już tak kilkanaście osób. Rozkoszuję się zabijaniem. To dlatego to robię. Zwykły człowiek teraz jest potworem. Skradam się się po następną zwierzynę. Rozkoszować się śmiercią, tylko dlatego jeszcze żyję...

Historia by: Macarena 

poniedziałek, 21 stycznia 2013

American horror story.

Cześć i witam.
Zauważyliście zapewne, że ostatni post był bardzo dawno temu, brak czasu spowodowany nauką i sprawami osobistymi uniemożliwił nam pisanie. Wielki powrót ;)
Ostatnio na facebook'u pojawił się post gdzie było powiadomienie was o zakończeniu pisania na blogu oraz zamknięciu strony. Jeśli ktokolwiek z was zobaczył ten post, było to zwykle nieporozumienie.
Teraz przechodząc do tematu.
American horror story.
Trafiłam na to dość nie dawno. Jest to serial o naszej tematyce bloga ;)
Straszne, mrożące krew w żyłach oraz trzymającej w napięciu.
Resztę co do serialu pozostawiam dla was jak zagadkę,
Zobaczycie, ocenicie, będziecie chcieli więcej w oczekiwaniu na kolejne opowieści losów bochaterów.
www.kinomaniak.tv/seriale/american-horror-story

Naprawdę polecam ;>

Nayla.

piątek, 24 sierpnia 2012

zwykły koszmar czy zapowiedź?

Pewnej nocy Kate obudziła się. Spowodował to jej szczekający pies. Zerkneła na zegarek stojący obok jej łóżka, 3 nad ranem... Pies nie przestawał szczekać, poszła zobaczyć co mu jest, kręcił się koło drzwi wejściowych strasznie głośno wyjąc, próbowała go uspokoić gdy nagle zobaczyła, że klamka gwałtownie się rusza. Kiedy spojrzała przez wizjer niczego nie zobaczyła, oprócz ciemności oczywiście, żadnej żywej duszy chyba, że była to ta dusza "nie żywa". Próbując się uspokoić, przytulała psa, gdy znowu zobaczyła i usłyszała gwałtownie ruszającą się klamkę. Serce biło jej coraz mocniej, jednak zajrzała znów przez wizjer, dalej niczego nie było. Pies umilkł. Odwracając wzrok  ku korytarzowi, ujrzała przemykający cień, dosyć mroczny... Przeraziła się, jednak przypomniała sobie, że wszyscy domownicy są w domu, pobiegła do mamy i obudziła ją. Wszystko opowiedziała mamie nie wierząc w swoje słowa, zastanawiając się - co? mama? a nie zasnęłam u koleżanki?jaki pies? przecież ona nie ma psa. Pobiegła do przed pokoju i zobaczyła czarną postać która nie miała twarzy, jedynie wielkie czerwone oczy i coś przypominające kosę, znała imię tej zjawy, nie mogła pozwolić aby przedostała się do pokoi jej bliskich bo wiedziała co się wydarzy. Jednak nie udało jej się powstrzymać przeraźliwego widma. Poczuła mocne uderzenie z pięści w twarz.
Obudziła się - uff. To tylko sen! (wycierając pod z czoła) ale zaraz, czemu pod jest czerwony? To krew.
Co się wydarzyło skoro był to sen? Tylko co ten sen znaczył?
Nigdy się nie dowie co stało się tej nocy, jednak wie, że nieźle zgrało się z snem. Przymknęła na to oko, no bo w końcu mogła się po prostu uderzyć, a sen był tylko głupim koszmarem.
Następnego dnia dowiedziała się, że jej sąsiad nie żyje, zmarł podczas snu. Przypomniała sobie mrożący krew w żyłach koszmar, już wiedziała co oznaczał...

                                                                                                                  by Nayla.
                                                                                                                     

Jak pewnie zauważyliście, opowiadania są rzadko z powodu braku weny, tak więc w komentarzach możecie umieszczać swoje straszne historie - usłyszane gdzieś, wymyślone przez was, lub prawdziwe, które wam się przydarzyły. Jeśli któreś opowiadanie spodoba się nam, wstawimy je tu :) Pozdrawiam!

środa, 18 stycznia 2012

Dzień Strasznych Historii

Dzisiaj nietypowo, nie będzie historii- ale okazja szczególna!

Mianowicie 21.01 (w tym roku sobota) jest dniem strasznych historii! Macie zamiar obchodzić?
U mnie będzie wyglądać to tak- spotkamy się w parę osób, każdy przygotuje straszną historię, usiądziemy w kółeczku, w środku tylko jedna duża i ze 3 mniejsze świeczuszki i gasimy światło.
Haha ^^.
Potem może horrorowe kalambury... Piszcie co (i czy) wy będziecie robić! :D



Callista.


niedziela, 25 grudnia 2011

Naprawdę (cz. 1)

  Casper był młodym licealistą (19 lat). Mozna powiedzieć, że niczym się nie wyróżniał. Uczył się nizej przeciętnie, tylko z angielskiego był świetny, specjalnego powodzenia u dziewczyn też nie miał, miał za to marzenie. Chciał grać na perkusji. To znaczy, chciał mieć własną. Rodzice powiedzieli, że dorzucą połowę kwoty, ale druga część pozostawała... Nie miał pomysłu jak niby ma tą kasę zarobić... Zakupy dla starszych pań? Mycie samochodu sąsiada? Świetnie wiedział, że na czymś takim dużo nie zarobi. Na szczęście jego najlepszy kumpel wymyślił, że Casper może udzielać korepetycji ! Geniusz :)
  Był 28 grudnia. Casper postanowił zacząć pracę jak najszybciej, a jego pracodawcom najwyraźniej to nie przeszkadzało, więc był tu. Stał przed wielkim, pięknym, kamiennym domem z masą kolumienek i wieżyczek. Przełknął ślinę i nacisnął dzwonek. Odrobinę się stresował, ale... Otworzyły  się wielkie, dębowe drzwi i Carper zobaczył w nich dwójkę dorosłych, uśmiechniętych ludzi i na oko dwunastoletniego, czarnowłosego chłopaka. Coś w jego twarzy było znajomego... A  te żółte oczy... z resztą nieważne. Trzeba się przywitać.
  Po uzgodnieniu z rodzicami chłopaka wszystkich szczegółow Casper siedział z, jak sie okazało Billem przy stole w dużym, staroświeckim pomieszczeniu i zaczynali korepetycje. Postanowił zadac mu parę pytań po angielsku, żeby zobaczyć, co umie.
   - Więc, pisałeś list do świętego Mikołaja?
   -Tak, chciałem dostać konsolę.
   - O, super! I co, dostałeś ją?
   - Nie. Dostałem te korki. I czekoladę.
   - Acha... Dobrze, więc, może przejdźmy do zadań. Mam tu dla ciebie kserówki...
   Widział, ze chłopak całkiem nieźle mówi po angielsku, ale chyba niespecjalnie chciał z nim rozmawiać. Bill nie był miły, nie uśmiechał się... Może był emo. Taka moda. Ale, Casperowi nie płacili za rozmyślanie o tym. Zaczęli robić te kserówki.

   -To, do zobaczenia następnym razem. Happy New Year! :)
   - Dowidzenia. Trafi pan sam do wyjścia? Muszę cos jeszcze załatwić
   -Jasne. <ciekawe co ten mały "musi załatwić">
   Casper wcale nie był tego taki pewny, w końcu ten dom był ogromny. Ale, co innego mógł powiedzieć?
   
   Było tak jak myślał, zgubił się. Troche głupio, ale musiał znaleźć tego dzieciaka, żeby go z tąd wyprowadził. Stanął  w marmurowym holu. Wydawało mu się, że w sąsiednim pokoju ktoś moze być, więc zapukał, otworzył drzwi. Zobaczył Billa.
   -Hej, móglbyś mi pokazać, gdzie jest wyjście, bo...
   Coś w oczach tego chłopaka kazało mu przerwać... Coś było nie tak... O Jezu.
   Wielki, drewniany regał, pewnie na książki był przewrócony. zpod niego wystawało coś, cos jakby ... ręka ! To była ręka...
   Casper gubił się we własnych myślach. "Co... Co?! Co???". Nie wiedział co ma myśleć, jak to wytlumaczyć... Popatrzył na Billa. Te żółte, szaleńcze oczy... To przecierz nadal oczy dziecka! Chyba nie mógł... Jeszcze jedno spojrzenie. Tyle wystarczyło. Mógł. To było widać, w jego oczach... Oczach szaleńca! Tylko... Dlaczego?!
   Bill na niego spojrzał... Uśmiechnął się lekko i powiedział:
   - No co, ja naprawdę chciałem tą konsolę.
   I zaczął się smiać.



                                                                              by  Callista  do not copy ! :)

wtorek, 29 listopada 2011

Kilka newsów

Niestety, ale z powodu totalnego braku czasu pisanie bloga jest bardzo utrudnione. Ale obiecuję Wam, że w najbliższy weekend napiszę min. jedną historię, nie koniecznie długą, ale zawsze jakąś... Mamy nadzieję że zrozumiecie, pisanie historii nie jest łatwe, zajmuje wiele czasu, którego my nie mamy w nadmiarze... A nawet w weekendy znalezienie choćby 2 wolnych godzin (tyle przeciętnie zajmuje napisanie jednej historii) nie jest rzeczą łatwą. Zrozumcie nas i wyczekujcie nowych postów ;)


Neome :)

czwartek, 3 listopada 2011

Wesołego...

Może troszkę spóźnione, ale WESOŁEGO HALLOWEEN :P

Napiszę kiedy indziej dłuższą notkę, jestem teraz zajęta :/


Neome

sobota, 23 lipca 2011

Nowy Domek cz.2

Młode małżeństwo stało przed niewielką dziurą w ścianie, którą odkryli po odsunięciu szafki.
- Kochanie, przecież to nic strasznego, w takich starych domach często są jakieś księżne dziury...
- Kaspian! W takim razie dlaczego ten facet od nieruchomości nam nie powiedział?
- No mógł po prostu nie wiedzieć...- mężczyzna mówił to bez większego przekonania.
- Pójdę po latarkę, zobaczymy co tam jest. Zaczekaj na mnie.- Lampa wyszła z pokoju.
Kaspian nie czekał na nią, przeszedł przez dziurę w ścianie i... stracil grunt pod nogami... Leżał na podłodze. Bolały go plecy... Strasznie... Podniusł się, i zobaczył  ze jest w okrągłym pomieszczeniu... Tuż pod sklepieniem wisiały... głowy i jakieś przedmioty. Kaspian odwrócił się nie chciał na to patrzeć. Chciał myśleć, że to sen, przywidzenia... Ale wszystko było takie wyraźne...
- Podziwiasz moją kolekcję? Imponująca, czyż nie?- Kaspian nie wiedział skad pochodzi głos... ale to nie był głos normalnego człowieka, to był głos szaleńca... Kaspian odwrócił się i zobaczył agenta od nieruchomości. Oczy świeciły mu się bardziej niż zwykle...
- Ci ludzie byli właścicielami tego domu. Już jako młody chłopak pomagałem mojemu ojcu w robocie. Można powiedzieć, że zaraził mnie pasją, hehe... Pod ich głowami wiszą przedmioty którymi ich zabiłem. Dla ciebie przygotowałem to...
Pokazał Kaspianowi mały nożyk i długą chustkę. Nie dał zszokowanemu mężczyźnie zbyt dokładnie obejżeć przedmiotów. Od razu dźgnął go nożykiem.

Lampa wróciła i nie zastała Kaspiana w pokoju.
-Kaspian?
Podeszła do szpary i ostrożnie wychyniła się.
-Kaspian?
Nagle poczuła czyjś oddech za sobą . Ten ktoś ją popchnął. Krzyknęła...


Callistsa

Napisałam ja - NIE KOPIUJ! 

niedziela, 10 lipca 2011

Przerwa

Niestety, ale ja przez jakiś czas nie będę mogła pisać notek, gdyż będę zajęta. Ale liczę na to, że Callista i Nayla napiszą coś "za mnie" ;)

Więc do zobaczenia już niebawem! :*


Neome

czwartek, 16 czerwca 2011

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Samotnością czy bez ...

Myśląc słuchałam muzyki. Tak naprawdę gubiłam się we wszystkich literkach w moje głowie. Każdy dzień był szary i ponury a ja się zastanawiałam czy tak naprawdę jest jakiś sens w moim życiu. Znowu widziałam zjawę, w mojej głowie była inna, a ja się zastanawiałam czy wszystko ze mną jest OK. Nie było....
Moim życiem były rysunki, nic po za tym, nic innego robić nie potrafiłam, oprócz płakania....
Zamknięta w czterech ścianach, nie było mi dobrze. Pewnego dnia postanowiłam usunąć się z życia....
Nie... Może jeszcze wszystko się zmieni ?! W głowie słyszałam tylko :

I remembered black skies
The lightning all around me
I remembered each flash
As time began to blur
Like a startling sign
That fate had finally found me

And your voice was all I heard
That I get what I deserve

So give me reason
To prove me wrong
To wash this memory clean
Let the thoughts cross
The distance in your eyes
Give me reason
To fill this hole
Connect the space between
Let it be enough to reach the truth and lies
Across this new divide.

Nie wytrzymałam... Odeszłam....
Stanęłam koło siebie... I uświadomiłam sobie, że życie 17sto latki nie jest łatwe, a raczej nie było łatwe.
Kiedy pomyślałam, że ta zjawa to mój anioł pilnujący mnie...

Obudziłam się, ale tym razem moje nowe życie, nabrało sensu.


Porzez tą historie chciałam wam coś uświadomić mam nadzieje, że się domyślacie. Historia jest zupełnie zmyślona, więc nie ma się czym martwić. Dla wyjaśnienia występuje tu śmierć kliniczna.... Ja na szczęście mam cudowne i kolorwe życie i się z tego powodu bardzo cieszę. Dziękuję !


Nayla                                                           NIE KOPIUJ ! MOJEGO AUTORSTWA !!!!!!

środa, 1 czerwca 2011

Ślad Mangi...

Lily obudziła się w nocy z głośnym krzykiem, przybiegli jej rodzice ;
- Co się stało?- Zapytała mama.
- Znowu mi się przyśnił.- Odpowiedziała przerażona dziewczynka.
- Nie przejmuj się kochanie, to tylko sen.- wychodząc z pokoju powiedzieli zmartwieni rodzice.
Lily kochała rysować, a najbardziej mangę. Jednak nie potrafiła rysować jak normalna dziewczynka, wesołych rysunków, na rysunkach Lily znajdowały się straszne postacie pojawiające się co noc w jej snach. Od ostatnich paru dni śniła jej się postać mająca bardzo jasne błękitne oczy i zawsze mówiła to samo;
- Dorwę cię ...
Następnej nocy jednak Lily przyśnił się piękny motyl, sprawiający, że Lily spała spokojnie. Jednak rano gdy się obudziła zastanawiała się czemu jak to powiedziała bestia, nie dorwała jej. Lily wieżyła w duchy, wieżyła również w przepowiednie z jej snów.

Lily rysując kolejną postać, zobaczyła w oknie bestie z jej snów, po czym się odezwała;
- Czego ode mnie chcesz ?!
- Przywróć mnie do życia...- szepnęła postać ze snów.
- W jaki sposób ?
- Narysuj na kartce nowe serce...
- Z...z skąd mam pewność, że m...mnie zostawisz w spokoju ?!- wydukała...
- Nie masz pewności, poprostu mi zaufaj...
Lily szybko narysowała serce, po czym padła zakrwawiona na biurko.
Ostatnie slowa jakie usłyszała w swoim życiu to;
- Ha ha ha !


                                                                                           NIE KOPIUJ ! MOJEGO AUTORSTWA !


Nayla.